Booklyn Groove: naturalne kosmetyki prosto z miejskiej dżungli. Spotkanie z Olgą Stefańską
Brooklyn Groove to marka, która narodziła się w sercu Nowego Yorku, a która inspiracje czerpie z natury. Kosmetyki, które odpowiadają na nasze potrzeby, rozwiązują problemy i dbają o planetę. Rozmawiamy z Olgą Stefańską (na zdjęciu), założycielką marki, która opowiada nam jak powstają kosmetyki Brooklyn Groove.
Wiktoria Grochowska: Jak narodził się pomysł na założenie marki? Skąd czerpiecie inspiracje?
Olga Stefańska: Wspomnę o nazwie - Brooklyn Groove, która jest może nieco przewrotna. Jesteśmy w końcu polską firmą zlokalizowaną w Świętokrzyskim. Wcześniej mieszkaliśmy jednak w Stanach Zjednoczonych na Brooklynie, gdzie w polskiej dzielnicy prowadziliśmy sklep o nazwie Brooklyn Groove. Sprzedawaliśmy tam naturalne kosmetyki, znanych organicznych i ekologicznych marek, a pod koniec funkcjonowania, również moje własne produkty. Pomysł na sklep narodził się na skutek życiowych zmian po narodzeniu dziecka. Chciałam robić coś dla społeczności, mieć kontakt z ludźmi. Czegoś takiego w okolicy jeszcze nie było. Boom na naturalne kosmetyki pojawił się w USA około 6 lat temu, były one dostępne głównie online, nie w sprzedaży detalicznej. Po pewnym czasie podjęliśmy decyzję o powrocie do Polski.
WG: Jak wygląda Wasza polityka ekologiczna?
OS: Wierzę, że wybierając ekologiczne surowce i organiczne olejki wspieramy rolnictwo ekologiczne - bez syntetycznych oprysków i zagrożenia dla owadów zapylających. Pomagamy w ten sposób mniejszym, rodzinnym firmom. Używanie takich składników przekłada się nie tylko na jakość produkty. Dzięki temu wspieramy też gospodarkę opartą na powrocie do naturalnych metod uprawy. Staramy się również pakować nasze kosmetyki w szkło. Ma to też swoje wady, ale nie chcemy od tego odchodzić. Obecnie pracujemy nad kosmetykiem do oczyszczania twarzy, który zapakowany będzie w szklaną butelkę. Oprócz tego dużo korzystamy z papieru. Chcieliśmy stworzyć papierowe opakowanie dla naszych naturalnych dezodorantów, które całkowicie się rozłoży. Dodaliśmy do oferty też mydła, dla ludzi, którzy chcą zostawiać zerowy ślad węglowy. Mogą one służyć zarówno do mycia ciała, jak i do twarzy. Mamy też serum do twarzy, żel i tonik. To minimalistyczny zestaw najwyższej jakości, który w zupełności nam wystarczy. Brooklyn Grove to marka, dla osób, które chcą wziąć dwie, góra trzy rzeczy w daleką podróż i nie zaśmiecić całej planety.
Przeczytaj też: “Starzejemy się ładnie” – sekrety trenerki jogi twarzy
WG: Ciekawym produktem jest Wasz dezodorant - zdobył liczne nagrody. Co oprócz opakowania stoi za jego sukcesem?
OS: Głównie moją trwająca kilka lat praca. Znając najczęściej używane składniki i eliminując te, które nie są potrzebne, poświęciłam się przygotowaniu kosmetyku do produkcji. Nie każdy przez kilka lat testuje na sobie i na swoich znajomych, ale my postawiliśmy na modę prób i błędów. Wyjątkowa jest też jego formuła - to ciekawe połączenie kilku aktywnych składników, przede wszystkim węgla, magnezu, antybakteryjnych olejków, takich jak szałwia, która jest brana jako suplement przeciwko nadmiernemu poceniu, lub mięta, limonka, czy eukaliptus. To bardzo wszechstronny produkt. Słyszałam też, że niektórzy smarują nim ukłucia po komarach. Warto zaznaczyć też, że nasz dezodorant nie jest w stanie zahamować pocenia, ale za to wchłania wilgoć na powierzchni. Dzięki kombinacji olejków sprawia, że na naszej skórze rozwijają się inne bakterie, które nie powodują nieprzyjemnego zapachu. Osoby z hormonalnymi zmianami i nastolatki - to grupy szczególnie zadowolone z tego produktu. Długo utrzymuje uczucie świeżości, nawet do 10 - 12 h.
WG: Posiadacie też antybakteryjne serum z kurkumą i manuką z Nowej Zelandii. To niezwykle ciekawy produkt, dla kogo jest przeznaczony?
OS: Oprócz innych linii kosmetycznych i stałych klientów, którzy dali mi inspirację, miałam też kontakt z ajurwedą. Właśnie dlatego tworząc Brooklyn Grove, inspirujemy się Indiami, czy tradycyjną medycyną chińską. Moja przygoda z olejkami zaczęła się od problemów ze skórą, które miało jedno z moich dzieci. Chodziło o wirusowe zapalenie skóry. Zaczęłam szukać ratunku i znalazłam wtedy wiele informacji o manuce. Na początku stosowałam miód z tej rośliny i dawał on wspaniałe rezultaty. Postanowiłam więc zastosować olejek w kosmetykach do skóry mieszanych, ponieważ w przeciwieństwie do większości surowców przeciwbakteryjnych, on działa też antywirusowe. Sama mam taką skórę i przetestowałam wiele olejków. To serum to kombinacja tych, które dobrze się wchłaniają, nie zatykają porów i wzmacniają oczyszczanie. Oprócz manuki jest tam też kurkuma, która działa przeciwzapalnie, olej z czarnuszki, olej konopny, wyciąg z nagietka, olej z wiesiołka, ekstrakt z rumianku, tymianku, czy nasion marchwi. To lekkie oleje, doskonałe do skór wrażliwych, które wspomagają leczenie. Ciekawa, intensywna kombinacja. Świetna, jeśli przechodzimy przez trudny czas, kiedy coś dzieje się pod skórą. To silnie działający produkt, który widocznie poprawia wygląd skóry. Jeśli to serum trafi na odpowiedni rodzaj skóry, która potrzebuje oczyszczenia, to rezultaty widać na drugi dzień. Nadaje się też oczywiście do skóry dojrzałej lub wrażliwej, jednak efekty będą zdecydowanie najbardziej widoczne, na skórze, która wymaga regeneracji i oczyszczenia. To dobry produkt dla nastolatków, ale nie tylko. Problemy ze skórą mogą wynikać też z zaburzeń hormonalnych, z zanieczyszczeń środowiska, oraz maseczek, które zatykają pory.
Mamy też maseczkę, która jest nowością. To dość ciekawa formuła, która się wchłania, więc nie ma opcji, że coś będzie ściekało, albo wysychało, jak w przypadku maseczki z samej glinki. W jej składzie również znajdziemy kurkumę i manukę, a oprócz tego cynk, glinkę zieloną i korę wierzby oraz bardzo ciekawy olejek z miodli indyjskiej. Działa silnie oczyszczająco i antybakteryjnie. Może być stosowana zarówno punktowo, jak i na całą twarz.
Przeczytaj też: Jak wybrać idealne serum do twarzy?
WG: Macie jeszcze jakieś produkty przeznaczone dla innych rodzajów cery?
OS: Mamy świetny balsam rozświetlający na bazie wosku jaśminowego, w którym jest małą ilość olejków, a za to duża ilość ekstraktów. Produkt ten powstał, ponieważ chciałam stworzyć coś lżejszego. Skoncentrowany jest na skórze naczynkowej - zawiera arnikę, rokitnik, dużo naturalnej witaminy C, dużo beta-karotenu, amarantus. Może być używany po okresie intensywnej regeneracji, kiedy problemy z cerą są pod kontrolą. To doskonałe uzupełnienie codziennej pielęgnacji, działa przeciwzmarszczkowo, a witamina C i lukrecja rozjaśniają skórę i wybielają przebarwienia, regeneruje opuchliznę po ciężkiej nocy. Jeżeli chodzi o lżejsze produkty, to należy też do nich serum z opuncją, które działa przeciwzmarszczkowo.
Przeczytaj też: Maskne, czyli trądzik od maseczki: produkty, dzięki którym zapomnisz o problemie (